czwartek, 15 marca 2018

Tegoroczna Creativa w Dortmundzie



Jak zwykle udana. I jak zwykle, pogoda dopisala. U nas padalo przez wieksza czesc dnia, a w Dortmundzie pogoda jak na zamówienie. Jakby nie patrzyl, prawie 200 kilometrów dalej na zachód, to i aura inna.
Do tego w ramach niespodzianki, kierowca wypuscil nas z autobusu przed prawie samym wejsciem na hale, a nie powiózl na na duzy parking za torami kolejki. Niby nie az tak daleko, ale 20 minut marszu jest. Tam i z powrotem.


Obejrzalysmy- Monika i ja- wszystkie hale, zrezygnowalysmy jedynie z perelek i róznych róznosci do produkcji modnej bizuterii, a takze dokladniejszej inspekcji stanowisk papierniczych, bo to byl raj dla producentów róznych kart na rózne okazje, ale my obie niestety w kierunku papieru nie mamy zadnych ciagotek. Ale rzucalam okiem tu i tam, co oferuja, bo jakbym zobaczyla cos w sensie Bullet Journal, jak opisala swój na blogu Pimposzka, to bym taki notesik dokladniej obejrzala. Ale niestety nic, jedynie stemple, wytlaczarki, naklejki, tasmy, pisaki, mazaki, sprzety, o jakich pojecia nie mam, do czego sluza...
Dla szyjacych Creativa to tez raj materialowy, babeczki zaopatruja sie w cale walizki tkanin. Ale w tej materii jestem tez noga, umiem obciac i obszyc nogawki spodni, uszyc firanki, doszyc cos uszkodzonego, takie mniejsze rzeczy. mam normalna przenosna maszyne do szycia, której sporadycznie uzywam. Na Creativa widzialam sliczne male overlooki, zajmuja polowe miejsca niz moja przenosna, ale moja to juz tez staruszka.
Dzial ogrodniczy tez po lebkach przelecialysmy, koncentrujac sie glównie na hali numer 4, gdzie byly welny i inne welnianopodobne do rekodziela. Tam Monika kupuje zwykle cale zestawy, mniejsze i wieksze, na np szydelkowa zabawke. Mozna oczywiscie zaopatrzyc sie w literature na temat rekodziel wszelkiej masci, wzory i temu podobne.
Ja oczywiscie nabylam welne pod kilkoma postaciami, do tego jeszcze dwa rózne rozmiary linki do moich knitków; reszte gadzetów juz mam, nie bylo nic nowego, czego nie widzialabym w poprzednim roku.
Welny bylo zatrzesienie, a firma Filati sprzedawala swoja za bezcen. Problem tylko, ze ja welny to mam w domu zatrzesienie i bede musiala zyc co najmniej 100 lat, aby to wszystko przerobic ;)
Acha, kupilam sobie styropianowe jajka na koszulki otrzymane do Urszuli97. Te, które mialam w domu, byly ciut za male, znaczy jajka, a teraz mam wieksze,  koszulki swietnie sa naprezone. Zdjecie kiedys ;)
Nie bylo pana robiacego bizuterie i drobiazgi ze srebrnych sztucców, szkoda, chetnie ogladalam i podziwialam jego prace, i byc moze, zdecydowalabym sie tym razem na jakas bransolete. Albo miseczke na drobiazgi z chochelki. Trudno.
Monika bowiem pojechala na targi z konkretnym planem, mianowicie powiekszenia swojej lalkowej rodziny.



Coco Malu w dwóch odslonach. Mierzy prawie 50 centymetrów i wazy 3 funty, czyli robi za wczesniaka. Ma zylki na skroniach, nieco marmurkowa skóre, i prawa stope lekko szpotawa ;) O ile podziwiam rekodzielo artystki, bez dwóch zdan, te lale zwane reborn sa malymi dzielami sztuki i nietanie, to jednak nie chcialabym miec takiej w domu, przypominaja mi praktyke na oddziale wczesniaków, do tego sa zrobione z takiej dziwnej gumy, jakby prawdziwa skóra (wlosy sa prawdziwe), ta skóra jest zimna, do tego ta marmurkowatosc, zaraz mi sie przypomina ten zmarly wczesniaczek, wtedy. Nie, wole lalkowate lalki, zdecydowanie.

Mój towar miescil sie w jednej torbie:


 I dosc, szlaban do konca roku sobie robie. Toz tam mozna bylo lekka reka fortune wydac, i czlek jeszcze by sie cieszyl. Do tego portfel umiescilam sobie w strategicznym miejscu, na wskos przewieszonej torebeczce, i szybko moglam go wyciagac, nie tyle zachodu, co z wyciaganiem z zasznurowanego plecaka ;)

Co mi na VCreativa najbardziej sie spodobalo, to jeden punkt programu na scenie. Jakis program oferuja tam przez wszystkie 5 dni i o okreslonych godzinach, mozna sie na te programy nastawiac i nie jest to stracony czas, w zadnym przypadku. Ja i Monika trafilysmy tam przypadkiem, po prostu okolo drugiej po poludniu chcialysmy sobie znowu troszke usiasc- przedtem siedzielismy wlasnie w dziedzincu, grzejac sie w sloncu, i jadlysmy kielbaski z grilla. Tak wiec w hali, do kawy, taki oto pokaz mody. Przepraszam za jakosc niektórych zdjec, ale nie chcialam blyskac fleszem.














































Te dziewczeta absolwuja aktualnie "odziezówke" i same zaprojektowaly te ubrania, lacznie z plaszczami i torebkami. Bardzo podoba mi sie ta ich moda, bo to sa rzeczy, które naprawde mozna nosic, sa ladne, funkcjonalne i eleganckie. Nie jak te z wielkich wybiegów, gdzie normalnie czlowiek si epyta, kto kiedy i na jaka okazje ubiera sie w te kreacje, i ile mozna maksymalnie wazyc, aby sie w te kreacje wogóle zmiescic. Bo jak twierdzi Karl L., kobieta jest sie do rozmiaru 36, potem juz niby nie, kompletny idiota, sorry. Zycze tym dziewczynom wielu sukcesów zawodowych, mysle, ze beda rozchwytywane w branzy. A co do zachustowanych- no cóz, taki klimat ;) 

14 komentarzy:

  1. Lepiej, ze zachustowane ucza sie zawodu, niz mialyby siedziec jedynie w domach, rodzic cale zastepy bachorow i do konca zycia nie nauczyc sie po niemiecku.
    Pewnie jechalyscie do tego Dortmundu gdzies obok mnie. Nie bylo mnie zabrac ze soba? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, bo zapomnialam. Piszesz, ze z papierem Ci nie po drodze. Zobacz, jakie cudenka mozna tworzyc z tego nielubianego przez Ciebie materialu.
      https://cat-arzyna.blogspot.de/2018/03/hare-trophy-sculpture-rabbits.html

      Usuń
    2. Chętnie ! Ale koło Getyngi niestety nie jechaliśmy 😮
      Co do zachustowanych;zdjęcie 38 i 40, dziewczę do chusty nosi mini klęskę i ma kompletnie nagie ramiona. Trochę tego nie ogarniam 😉

      Usuń
    3. Kieckę nie klęskę 😎 wiem, doceniam papier, ale nie umiem z niego, nie mam tej koniecznej fantazji, niestety.

      Usuń
    4. Oj, zajrzalam!!! Rzeczywiscie cudenka, aczkolwiek na scianie wieszalabym raczej poroza, ze tak powiem czlekopodobnych z polityki :)))

      Usuń
  2. Oglądałam pokaz mody z dużym zainteresowaniem. Lubię takie ubiory, w których można chodzić, a nie takie tylko do popatrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, i ubrania we wszystkich rozmiarach, na każdą figurę, to się dziewczynom ceni.

      Usuń
  3. Piękny ,interesujący dzień.Było na czym oko zawiesić.Pokaz mody super,nawet dla XX coś było,fajne ,takie klasyczne ,uniwersalne,dzienne te ciuszki,żadne z kosmosu,

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale masz fajnie z tą Creativą, zazzzdrość. Ciuchy faktycznie fajne i noszalne. Dobrze że miałaś dobry dzień. Wcale nie trzeba dużo kupować żeby mieć dużo frajdy, oczy napasione, pomysły się urodzą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna wyprawa, ja pewnie utkwilabym w kwiatach i ogrodach :) Laleczka sliczna, ale zgadzam sie z Toba w stu procentach, zdecydowanie wole lalkowe lalki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie o_o niesamowite te lalki, i takie... zimne. Tak, utkwilabys z pewnoscia w kfiatkach :D a jakie cebule róznych egzotycznych kwiatów mieli! Niezle je sobie tez cenili, ale widocznie tyle sa tez warte.

      Usuń
  6. Do Dortmundu pojechala moja przyjaciolka, a ja robilam za nianie jej trzech psow :) Dostalam za to sliczne panele na patchwork i ergonomiczne druty do skarpetek, z Prym. Bede je probowac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, patchworku bylo zatrzesienie, babeczki calymi workami wynosily kompozycje w workach za smieszne pieniadze :) to bylby raj dla Ciebie, jestem pewna, bo widzialam blogowo, ze produkujesz takie cudenka i to jeszcze w slusznych rozmiarach.
      Ciekawe, jak Ci sie spodobaja ergonomiczne Prymy, ja niestety nie dalam rady, za bardzo ergonomiczne mi byly, w sensie, ze lekkie i swobodne, mialy za duze, ze tam powiem, odsprezynowanie, jak na mój gust. Ja jednak potrzebuje konkretnych drutów, metalowych, zeby chwycic, dociagnac oczka, i nie polamac. Tego polamania obawialam sie przy tych Prymkach, nie umialam "docisnac" i sie spinalam w sobie. Dasz znac, jak Ci w rekach leza?

      Usuń