niedziela, 8 października 2017

Po deszczu

Po calym tygodniu deszczu i orkanie, który pozbawil w Dolnej Saksonii zycia siedmiu ludzi, w koncu wyszlo slonce.









Mozliwy byl dluzszy spacer z Mircia, do tej pory, takze z jej punktu widzenia, bylo to takie chyz- chyz, zrób szybko kupe i uciekamy do domu. Mircia musiala tez kilka razy ubrac kurteczke przeciwdeszczowa, w której zachowuje sie zaraz po ubraniu nieco dziwnie, ale w sumie akceptuje i idzie w niej, jakby byla naga. Taki pierwszy protest, abym sobie cos nie pomyslala. Przy okazji zaobserwowala ubieranie w podobna kurtke, Spajkiego kilka domów dalej- on takze jako rasowy, tylko sporo wiekszy kundel, pochodzenia rumunskiego, ma nieco inne zapatrywania na takie ekstrawagancje niz wlasne pancie. No cóz, docenia te przebieranki najpózniej na starosc, przy reumatyzmie. Jednakze jak leje, nie ma sily, kurteczke ma ubierana i nie ma dyskusji.

Pociagi podobno znowu jezdza, bo przez kilka dni byly przerwane trasy, przede wszystkim z powodu polamanych drzew. Zwiazek kolejarzy i firma Metronom narzekaja na istne dzungle wzdluz torów, które sa normalne od kilku lat, a wczesniej takich problemów nie bylo. Bo ponoc nie ma pieniedzy na regularne prace przy torach. Wogóle to na malo co sa peiniadze, niby. Dziwna koleja rzeczy byla i jest cala masa pieniedzy na Pseudosyryjczyków i innych azylantów w ilosci wiekszej niz  milion naroda. Taka dygresja, dlaczego nie nalezy sie dziwic, iz ostatnie wybory byly jakie byly, i dlaczego tyle ludzi wybralo Alternatywe.

Pomimo choróbska na stopie, czyli pólpascca, wybralam sie w piatek po poludniu do malej wsi nad Wezera, bo tam dziergaja kobitki z Czerwonego Krzyza. Raz na miesiac, w pierwszy piatek miesiaca. Co to ma do czynienia z Czerwonym Krzyzem, nie pytalam, chyba sa wszystkie w nim zorganizowane, bo dziergala kazda sobie, badz dzieciom czy wnukom. Gosciem byla sympatyczna pani, prowadzaca wlóczkowy sklep w Bad Pyrmont. Przywiozla ze soba do obejtrzenia wlóczkowe cuda na kiju, druty, rózne pomocne dupereli. Ja sie skusilam na to:



To jest dokladnie ta sama tasiemkowa, elastyczna bawelna, która w kolorze szarozielonym przywiozlam sobie wiosna z Dortmundu i wykonalam ten szyjogrzej z pospuszczanymi oczkami. Czyli mam wzór, mam model, a teraz mam w planie wykonac taki sam w tych kolorach. Urlop sie zbliza, to trzeba planowac ;)

Samo dzierganie z "nieznajomymi" bylo bardzo fajne, ja w sumie jestem introwertyczka, ale nie mam problemu, zasiasc wsród obcych i po prostu, wlaczyc sie do rozmowy. Wymienilysmy sie pomyslami, wzorami, a na drugi raz, obiecalam im pokazac na zywo moje comodo. Bo pokazalam jedynie zdjecie, a ze mialam ze soba notatnik z wzorami, to przedyskutowalismy wzór i metode.

Domowo nadal przerabiam resztki, czyli skarpety:


Zrobilam tez sobie z resztek merynosa szyjogrzej. Jeden klebuszek zapasów mniej.


Dokladnie do tej bawelnianej kurteczki, Dzisiaj w koncu moglam znowu ubrac, bo nie padalo.


Audiobookowo wysluchalam Sherlocka, a po nim powrócilam do mojego naj- pierwszego audiobooka:


pod tytulem: posmiertna skostnialosc, w wolnym tlumaczeniu, o nauczycielu- mordercy, który, przechowujac w zamrazarce reszte pocwiartowanego ciala jednej uczennicy, juz ma w wizjerze druga... niesamowicie opowiedziany swiat z jego punktu widzenia. Ale po tej lekturze, musze sobie wlaczyc cos mniej drastycznego. Za chwile leci film Sex and the City. Mozna mi wierzyc albo i nie, jeszcze nigdy nie ogladalam, ale znam ze slyszenia. To juz chyba antyk ;)

Pólpaciec mam opanowany, wstapilam przed weekendem do lekarza domowego, przepisal mi wieksza tube masci, smaruje wiec, goi sie, mniej boli, ale strasznie swedzi. 

4 komentarze:

  1. Nigdy nie miałam półpaśca i niech tak zostanie. U mnie też przyszła pora na słuchanie. Saga o położnych jest w sam raz na tę ponurą pogodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopijam się jesiennie "Opowieścią podręcznej":)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę słońca i cudowne fotki,skarpetki resztkowce ładniejsze od nie resztkowych,zdrowia życzy.Czy na fotce oby nie mieczyk spóźniony kwitnie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Robótki jak zwykle cieszą oczy.
    A i zdjęcia przesympatyczne- w pięknej okolicy mieszkasz.:)

    OdpowiedzUsuń