czwartek, 5 października 2017

9 godzin

spedzilam w sumie na alkoholikach, czyli bez godziny, prawie jeden caly dyzur.

Posmakowalam kawy z innego niz mojego domowego ekspresu...





posiedzialam na poddupnych poduszkach, poczytalam regularnie lokalna gazete, dziergalam szyjogrzej, czytalam ksiazke,

zwiedzalam wytwory fantazji w ramach ergoterapii.




















 Alkohol jest swietnym rozpuszczalnikiem. Rozpuszcza rodziny, przyjaznie, prace, konto w banku, watrobe i szare komórki. Nie rozpuszcza jedynie problemów.











W sumie racja, ciekawe, czy sami na to wpadli? Bo normalne jest kilka odtruc/ odwyków, nie wiem, ile dokladnie finansuje kasa chorych. Ale kilka mozna zaliczyc. Mozna tez dac sie skierowac na QE, jak sie jest zdania, ze cos sie stalo, i mozna zaczac pic, znaczy isc na oddzial profilaktycznie. Jeden pacjent przyszedl w weekend, bo go przyjaciólka opuscila, bal sie sam byc w domu, i ze zacznie pic. Tak wiec spakowal klamoty, zameldowal telefonicznie swoje przybycie, i byl.

Poza tym, jak to w pracy, gdy wszyscy w stresie i glowy do niczego nie maja... pisalam w poprzednim poscie o tym urologicznym pacjencie z plukanka. Od czwartku zeszlego tygodnia tak plukalismy, krwawil niezle, a w poniedzialek po poludniu, urolog wpadl na pomysl zbadania mu krwi, no i bylo, jak bylo, hemoglobina spadla mu do 6 i troche, nic dziwnego dla mnie. I zaczynamy terapie! O dziewiatej wieczorem przyszla dla niego krew, od razu dwie konserwy, chirurg wsciekly, bo zawieszac musial, ja z kolei z copólgodzinnymi pomiarami tez zalatwiona. Na szczescie, w te noc byl dodatkowo uczen, to mierzyl. Ale jakbym byla sama, czy Iwona sama, bo w te noc jeszcze chodzilismy do alkoholików, to bylybysmy w czarnej dupie. Na usprawiedliwienie urologa nalezy wspomniec, ze nie ma on oddzialu jako takiego, jedynie wynajmuje lózka dla swoich pacjentów, i zajmuje sie nimi glównie po zakonczeniu pracy w swoim gabinecie, który jest na terenie szpitala, badz tez po wyjsciu z sali operacyjnej.

Wczoraj mialam pomerdany dzien, bo mój ojciec mial rano wizyte u dermatologa. Boli go bowiem lewe ucho, ta czesc srodkowa, która sie lezy na poduszce, jak sie lezy na boku. Zeby tylko znowu jakas zaraza nie wylazla, tak sobie myslalam. Jeden rak skóry i naswietlania caly miesiac, starczy wlasciwie... okazalo sie, ze ma tam zapalenie chrzastki. To jest faktycznie bolesne. Dermatolozka zaproponowala mu podstrzykniecie kortyzonem, co w tym miejscu bardzo boli. No cóz, naradzil sie ze mna, ja bylam za. Faktycznie, wczoraj pierwszy raz spal w noc yi nie budzil go ból, wiec sie udalo.

Przy okazji wizyty wtrynilam swoje trzy grosze i zagadalam lekarke na temat moich dwóch brodaweczek w kacikach oczu... popatrzyla sie tak bezterminowo ;) spytala, czym poza tym chora, nie, to mam isc do rejestracji, dac przeciagnac karte i zrobic sobie pasujacy mi termin, przy okazji w ten sam dzien z ojcem na kontrole ucha. To wszystko odbedzie sie trzeciego listopada.

Po odbebnieniu dermatologa, pojechalam jeszcze do firmy autobusowej, zapytac o miejsce na targach Infa, na których bylam tez w zeszlym roku. Miejsc mieli az za duzo, bo to przedostatni dzien, który sobie wybralam, i teraz zagadka, czy do wyjazdu dojdzie? No cóz, jak nie, to trudno. Ale szkoda, bo zawsze cos ciekawego tam sie zobaczy. A tarabanic sie autem do Hanoweru, nie mam zbytnio ochoty. Wskoczylismy jeszcze na chybcika do sklepu budowlanego po troche cementu, przy okazji akryl i dla mirki psie spaghetti (ze swinskich jelit, smierdza niemozebnie), i w domu czy raczej w lózku, bylam dopiero o 11. Spalam jak zabita do póznego popoludnia, ale bolala mnie prawa stopa. Ki czort? Dzisiaj wzielam stope w rece i dokladnie obejrzalam, i niech to pieron strzeli.... mam na niej elegancki..... PÒLPASIEC!!!






6 komentarzy:

  1. Jak jedno dobrze to drugie się wali,ten oddział AA to mi się coraz bardzie podoba,może tam się przeniesiesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z polpascem na stopie chyba duzo nie pochodzisz? Wspolczuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Półpasiec? To chyba niefajne:((( Mam nadzieję, że szybko to wyleczysz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nie urok to przemarsz wojska (albo sraczka jak mawiała babcia). Nigdy nie ma spokoju. Spokój będzie post mortem, tyle że w trumnie nie ma książek i wełny z drutami ani audiobooków. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szybkiego wyleczenia! Słyszałam,że to bardzo bolesne...:(

    OdpowiedzUsuń