ze dupka w porzadku, akurat wrócilysmy od weta. Antybiotyk Mirka ma wziac do konca, ale to nie problem, skoro jest lekomanka. Bardzo smaczne te tabletki ;) po raz kolejny dziwie sie, jak bezproblematyczne jest pielegnowanie psa, a jakie byly cyrki przy czymkolwiek, gdy kotu Finkowi cokolwiek bylo. Poczawszy od zakrapiania przeciwko pchlom i kleszczom...
Zdjecie sprzed niecalej godziny, spacerowalismy w sasiednim miasteczku, tam, gdzie praktykuje wet. Jedziemy tam niecale osiem kilometrów, czyli kilka minut, gabinet jest nowoczesny, z mala klinika, oczywiscie operuja tam tez, i jest szpitalik, zwierzeta moga nocowac, bo 24 na dobe, ktos jest, to jest optymalne, mozna kontaktowac sie z nimi dzien i noc.
Teraz Mircia, piesek po przejsciach i dupnych przeprawach, odpoczywa od wszelkich przygód ;)
A ja mam nadzieje, ze ten wolny tydzien bedzie o wieeele lepszy, niz ten sprzed dwóch tygodni, jak zaczelo padac i wieczorem podeszla woda, i bite trzy dni bylo z ta woda zajecie. Mam kilka spraw do zalatwienia, przede wszystkim, napatoczyla sie szansa sciecia tego ogromnego deba w sasiedzkim mini- ogródku, trzeba obecna wlascicielke zrecznie podejsc... W zeszlym tygodniu przeczytalam w gazecie, ze Eon daje swoim klientom 200 euro po powodzi, jak ktos mial wode, bo to i pompy chodzimy non stop, i poten sprzatanie, tak wie, zloze podanie o te doplate wzglednie odciagniecie z kolejnego rachunku za prad. To by sie Mirkowa dupka w polowie juz zwrócila, bo w dupke zainwestowalysmy ponad setke.
Jutro zaczyna sie tez gromadne dzierganie w domu kultury, ferie bowiem si eskonczyly, dzieci od czwartku chodza do szkoly, wiec i nasz przybytek otworzono. Cieszy mnie to niezmiernie, bo ostatni raz gromadnie dziergalam 30 maja, dzien przed urlopem, a potem byl urlop, za nim praca, i juz wakacje sie zaczely.
Dziergadla leza u mnie odlogiem, dwa konkretnie, caly czas comodo, i skarpety, ale teraz to powinnam pociagnac ;)
Tydzien pracowy na internie byl calkiem w porzadku, pomimo wielu obloznie chorych i do intensywnej pielegnacji, z obracaniem, pampersowaniem, podawaniem picia, tysiacem kroplówek, ale mimo tego, bylo przejrzyscie i nie bylam wykonczona, moglam sobie robic wszystko po kolei w normalnym trybie, jak to lubie. Korina nadal zdrowo walnieta, ALE: teraz ona idzie na urlop, potem ja mam urlop, i nie musze jej ogladac cale 6 tygodni :D
Zdjecie sprzed niecalej godziny, spacerowalismy w sasiednim miasteczku, tam, gdzie praktykuje wet. Jedziemy tam niecale osiem kilometrów, czyli kilka minut, gabinet jest nowoczesny, z mala klinika, oczywiscie operuja tam tez, i jest szpitalik, zwierzeta moga nocowac, bo 24 na dobe, ktos jest, to jest optymalne, mozna kontaktowac sie z nimi dzien i noc.
Teraz Mircia, piesek po przejsciach i dupnych przeprawach, odpoczywa od wszelkich przygód ;)
A ja mam nadzieje, ze ten wolny tydzien bedzie o wieeele lepszy, niz ten sprzed dwóch tygodni, jak zaczelo padac i wieczorem podeszla woda, i bite trzy dni bylo z ta woda zajecie. Mam kilka spraw do zalatwienia, przede wszystkim, napatoczyla sie szansa sciecia tego ogromnego deba w sasiedzkim mini- ogródku, trzeba obecna wlascicielke zrecznie podejsc... W zeszlym tygodniu przeczytalam w gazecie, ze Eon daje swoim klientom 200 euro po powodzi, jak ktos mial wode, bo to i pompy chodzimy non stop, i poten sprzatanie, tak wie, zloze podanie o te doplate wzglednie odciagniecie z kolejnego rachunku za prad. To by sie Mirkowa dupka w polowie juz zwrócila, bo w dupke zainwestowalysmy ponad setke.
Jutro zaczyna sie tez gromadne dzierganie w domu kultury, ferie bowiem si eskonczyly, dzieci od czwartku chodza do szkoly, wiec i nasz przybytek otworzono. Cieszy mnie to niezmiernie, bo ostatni raz gromadnie dziergalam 30 maja, dzien przed urlopem, a potem byl urlop, za nim praca, i juz wakacje sie zaczely.
Dziergadla leza u mnie odlogiem, dwa konkretnie, caly czas comodo, i skarpety, ale teraz to powinnam pociagnac ;)
Tydzien pracowy na internie byl calkiem w porzadku, pomimo wielu obloznie chorych i do intensywnej pielegnacji, z obracaniem, pampersowaniem, podawaniem picia, tysiacem kroplówek, ale mimo tego, bylo przejrzyscie i nie bylam wykonczona, moglam sobie robic wszystko po kolei w normalnym trybie, jak to lubie. Korina nadal zdrowo walnieta, ALE: teraz ona idzie na urlop, potem ja mam urlop, i nie musze jej ogladac cale 6 tygodni :D
Czyli wszystko w dobrą stronę idzie.
OdpowiedzUsuńA Mirka jest dzielnym psem! :)
Bardzo, kochany piesek :*
UsuńPonoć pielęgnacja nawet najbardziej kapryśnego psa jest łatwiejsza niż kota. Masz fart, Mircia jest psem na 100%. Frania ma 30% z kota, co czyni sprawę trudniejszą. Zastrzyki ją bolą, tabletkami pluje. Pazurów broni jak Irlandii. Za to czesać daje się grzecznie, choć po trymowaniu bywa obrażona. Zębów czyścić nie pozwala.
OdpowiedzUsuńCieszę się wraz z Tobą zniknięciem Koriny z horyzontu na całe 6 tygodni.
Tak wlasnie pomyslalam, widzac Franie na oparciu kanapy, to takie bardziej kocie niz psie zachowanie, lazic po oparciach ;) Mirka ma z czesaniem maly problem moralny, z zebami tez.
UsuńSuper! Bardzo współczułam Mirce. Dobrze, że już sie poprawiło.
OdpowiedzUsuńNormalnie czleka samego zaczynal tylek bolec...
Usuńdzielny piesek i super że zdrowy, miłego dziergania w klubie i miłej pracy w innej atmosferze,
OdpowiedzUsuńFajnie bylo! :D
Usuń